Nadar Vlkan

Nadar Vlkan

Światło i woda na złe, co nas zżera

A jeśli i ciebie nękają jakie złe myśli, smutek, lęki, albo czujesz, że ktoś ci jakie zło wysyła, to siądź na trawie, kijem obrysuj wokół siebie krąg, oczy zamknij…
Na wszelkie bogi! Ależ się dziś rozpadało… prawda? Woda z nieba leje i końca nie widać. Ostatnią część traktu w błocie musiałam przejść. Tak bywa. Dziękuję, że mnie odprowadzasz, dziecino. Niejaki Mojmir miał mnie oczekiwać u wrót… ale… albo zapomniał, albo się spóźnił. Już ja znam takich jak on… za długo na tym świecie żyję, to niewiele mi wystarczy, coby czytać w ludziach z łatwością. Długa droga za mną, bo od Jaćwieży idę. W końcu do domu wróciłam. Póki własnej chatynki nie ogarnę, kątem u Bronisąda, brata mego, pomieszkam. Może moje stare kości tu spoczną, a może na Jaćwież wrócą. Kto wie, co bogi dla mnie przygotowały. Mawiają o mnie Ragana, bo po śmierci mego męża wśród Litwinów zamieszkałam i tam słuchałam mądrości, które prawią. Ale to tam żadne imię nie jest… tak to zwą Litwini i Prusowie te, co się na magii znają. Nie bój się mnie. Brat mnie zaprosił i ja jeno dobro przynoszę. Choć prawdą jest, że wiele złych myśli, słów, oszczerstw za mną idzie, ale mię nie dotykają, bom na nie odporna.
Wielu się obawia takich jak ja, co się magii i natury nie boją. Ale i czego się tu bać, jak się bogi w sercu nosi i jeno dobra życzy. Ale tak czuję, że tu w osadzie by się co nieco przydało oczyścić. Choć deszcz powietrze gęste przerzedził, to nie zawadzi wszelkich złych oczu się pozbyć. Jeno ta woda przestanie siąpić, rozpalę ognisko i wrzucę w ogień wszelkie złe myśli mieszkańców i w popiół obrócę, żeby żadna zła energia się nie pałętała, bo to tylko źródło chorób, sporów i strachu.
A jeśli i ciebie nękają jakie złe myśli, smutek, lęki, albo czujesz, że ktoś ci jakie zło wysyła, to siądź na trawie, kijem obrysuj wokół siebie krąg, oczy zamknij… wyczyść myśli i poczuj jak wypływa z ciebie białe światło, tak jasne jak światło gwiazd w noc. Niech cię całą okryje, wtul się w nie i poczuj jego ciepło. Spływa z twojej głowy do stóp i znika w głębi ziemi. A ty czujesz się jasna, czysta, spokojna. Potem pozwól by kolorowe promienie z wszechświata napływały do ciebie, aby głaskały twoje włosy, dotykały twych rąk, oplatały twoje ciało. Weź trzy głębokie wdechy, otwórz oczy i poczuj się wolna.
Mówisz, że się lękasz. Czego, dziecino? Jeśli nie chcesz, nie musisz mówić. Jeśli męczy cię jaki strach, to zakryj oczy, wsłuchaj się w siebie i przejdź przez most, co to na rzece za osadą jest. Po drugiej stronie rzeki znajdziesz odpowiedź, idź ostrożnie, a niech cię przyjaciel za rękę prowadzi. Potem się obmyj w rzece, zacznij od głowy, stopy zaś obmyj jako ostatnie i niech woda poniesie ze sobą twój niepokój. Niech go rozmoczy aż zniknie… będziesz znała odpowiedź, a lęk odejdzie…
A ja tu jeszcze na powitanie okadzę nieco rozmarynem i piołunem. A i chaty popryskam wodą z werbeny i każdemu po woreczku wrzosu przyniosę, żeby go ze sobą przy pasku nosił. Nie zawadzi… Nie zawadzi… Dziękuję, dziecino. Dalej sobie już poradzę. Bronisąd spodziewa się swej siostry Żywii, więc nie będzie zdziwiony, jak kijem w drzwi mu zastukam…
A ty, dziecino, przed snem, przywołaj w myślach blask Swarożyca i niech cię do snu utuli! Niech cię bogi chronią!

Podziel się

Facebook
Zobacz inne przepisy