-Na Welesa! To niesamowite, że udało mi się tutaj trafić! Gdzież moje maniery?! Wybaczcie mi to zamieszanie… nieźle się zaczłapałem, żeby do grodu przybyć. Już czuję, że to będzie coś… takie przeczucie, znacie je, gdy coś się zadziało, co niekoniecznie miało się zadziać i nagle! O bogowie! Wszystko czujesz, że zaczyna się układać, jak dobrze rzucone kości, jakbyś właśnie odkrył interes swojego życia. ILEŻ TU WSPANIAŁYCH NIEWIAST SIĘ KRĘCI! Kłaniam się Wam do samych czubeczków waszych arcydelikatnych stóp, których biel jest zacna jak biel lilii na szmaragdowej tafli jeziora! Do usług, jam Mojmir, człek o oczach bystrych, kasztanowej czuprynie i języku giętkim, gładkim, wyrachowanym…. tfu… wyrafinowanym, a gdybym zwykł i umiał śpiewać, to i na gęślach bym Wam zagrał pieśni o Waszej urodzie, przecudne Słowianki. Gdyż jednak gęślarzem nie jestem… choć zajmuję się wieloma sprawami, to słowa są tym, czym potrafię czarować… O! Niewiasto słowiańska, Tyś zagadką niebywałą, jak deszcz, jak rosa mię koisz, jak żar mię rozpalasz! Wciągasz w swe odmęty, w ciemności wód swych słodkich! To znów ginę w płomieniach mściwych Twych krzyków i spojrzeń! Hm… Na Welesa! Nawet rym mi wyszedł! Jakem Mojmir, jak już coś robię, to robię to nad wyraz dobrze! Bywam też skromny… Śpiewem i gęślą się nie param… jeszcze… więc wyśpiewać hymn na Waszą cześć słowami muszę znacznie zacniejszych bardów ode mnie… A żem podróżował po słowiańszczyźnie całej, to natknąłem się na dzieło wspaniałe, co kobietę i jej urok chwali, więc zachęcam byście Runiki słów dziś posłuchali…
Mojmir się kłania zacnym niewiastom, życząc im szczęścia i snów cudnych, gdy dziś wieczór zasną!
– Bo kto jak nie ja? Czuję, że to będzie dobry wieczór… Czuję to… Dajcie no pszenicznego piwa Mojmirowi! Gardło mi wyschło… O! Na wszelkich bogów! Wij?! No Wij! A co Ty tu u licha…