Dziś przyszło mi rozważać… cóż takiego słowo „dziki” znaczyć może… dziś zapewne z dziczyzną, dzikiem i dziczą się nam kojarzy… choć źródłosłów ma nader zaskakujący. Niegdyś bowiem mawialiśmy, że on jest „dziwy” lub „dziwoki”. W starych naszych przysłowiach w XVII jeszcze wieku był dziwy diabeł, a ludziska dziwy zbierali szczaw na zupę. A i na Śląsku wciąż dzisiaj się mawia, że szalony człek to człek dziwoki.
W innych słowiańskich językach, obok „dziki” i jemu podobnych, mamy dziś „divoký” (czeski i słowacki) „divlji” (chorwacki i serbski), „divji” (słoweński) oraz „диви/див” (macedoński i bułgarski). Czyżby to przypadek? Trudno u Słowian przypadków językowych szukać, może poza tymi gramatycznymi… Można więc domniemać, że „dziki” i „dziw” ten sam korzeń językowy w pradziejach mają… i całkiem byłoby to naturalne. Choć pewności nie mamy żadnej.
„Dziwo” ma swoje źródło w podziwianiu, dziwieniu się, czyli przyglądaniu się po prostu. Szukać jego znaczenia trzeba w rdzeniu „div”, czyli „jaśnieć”… w praindoeuropejskim języku. Po dziś dzień w indyjskim mamy „dēwa” oznaczające bóstwo, coś jaśniejącego, coś nie z tego świata. W łacinie znajdziemy zaś „deus” i „divus”. Także bliższy nam język litewski ma słowo „dievas” (bóg).
Skoro nadprzyrodzone istoty wywodzą się w słowiańskich językach od rdzenia „div”, dlaczego więc nie miałyby od tego samego rdzenia pochodzić wszystko co „dziwaczne” i obce. Do dziś mówimy „Ale dziwy!” lub „Jaki ten człek jest dziwny!” mając na myśli coś odmiennego, niespotykanego, niecodziennego. A to co dzikie, przecie też jest niecodzienne i odrobinę nam obce… po prostu… dziwne.
„Dziwo” ma swoje źródło w podziwianiu, dziwieniu się, czyli przyglądaniu się po prostu. Szukać jego znaczenia trzeba w rdzeniu „div”, czyli „jaśnieć”… w praindoeuropejskim języku. Po dziś dzień w indyjskim mamy „dēwa” oznaczające bóstwo, coś jaśniejącego, coś nie z tego świata. W łacinie znajdziemy zaś „deus” i „divus”. Także bliższy nam język litewski ma słowo „dievas” (bóg).
Skoro nadprzyrodzone istoty wywodzą się w słowiańskich językach od rdzenia „div”, dlaczego więc nie miałyby od tego samego rdzenia pochodzić wszystko co „dziwaczne” i obce. Do dziś mówimy „Ale dziwy!” lub „Jaki ten człek jest dziwny!” mając na myśli coś odmiennego, niespotykanego, niecodziennego. A to co dzikie, przecie też jest niecodzienne i odrobinę nam obce… po prostu… dziwne.
Tutaj jeszcze przychodzą mi do głowy słowa „dziewczyna”, „dziewka”, „dziewa”, „dziewica”, które zwykło się wywodzić od czasownika „doić” (karmić), to nie sposób jakże spójnego brzmienia „dziewy”, „dĕvy” i „dēwy” nie zauważyć. Bo może kobieta to dziw, który potrafi urodzić i wykarmić dzieci? Zupełnie jak bogi, które zrodziły na świat życie… co jakby stawia niewiastę między światem człowieka i światem bogów… Dziewoja więc dziwem wielkim i dziwokim jest… Kobieta zatem i dziwna, i cudna, i dzika być potrafi. Język raczej nie kłamie… a i sama w końcu kobietą jestem, to i nie zgodzić się mi nie wypada.