Grudzień przyszedł i jest… z mrozem, choć bez grud śniegu jeszcze. Poprószyło nam już nieco śniegiem… i tyle… Grudzień nam i wróży, jaki rok kolejny będzie, i świętować w spokoju pozwala, i wytchnienie oraz siłę odnaleźć do nowej pracy.
Ziemia wyziębiona, tworzą się grudy zmarznięte… ziemia i śnieg… Matka na chwilę zamiera.
Grudne drogi zupełnie nie sprzyjają podróżom… lepiej się więc nigdzie nie wybierać, a zostać w domowym zaciszu i czekać… świętować i czekać… Wiosny.
Nazwa z prasłowiańskiego języka pochodzi i zapewne „*grudьnь” brzmiała. A że nazwa nadzwyczaj stara… przekonują nas i Litwini, i Ukraińcy, choć i z jednymi, i z drugimi długie wieki historii wspólnej nas łączą, a więc językowej także… Litwini miesiąc dwunasty w roku „gruodis” zwią, a Ukraińcy „грудень”. Kto od kogo nazwę zapożyczył? Nie wiadomo. A może nazwa od „grud” pochodząca jest jeszcze z czasów, gdy żyli pradawni Słowianie i Bałtowie wspólnie?
Słowianie grudzień od pogody, którą przynosi zwykli jednak nazywać. I tak Białorusini mówią „снежань” od śniegu… a Chorwaci i Czesi „prosinac” i „prosinec”. Nazwy te jednak raczej niczego z prośbą i proszeniem wspólnego nie mają… Może od „prószenia” śniegiem? A może od przebłysków słońca, które w grudniu powoli się nieśmiało zza chmur przebija, by wygrać z ciemnością?
Zaś Kaszubi mawiają „gódnik”, bo gody nadchodzą wraz z grudniem, czyli święta. Grudzień to miesiąc spokoju, przyjaciół i rodziny, świętowania, beztroski, wspólnoty. Oby, mimo wszystko, spokojnym był i dla nas wszystkich w tym roku.